18.07.2004 :: 17:07
To znowu tylko ja:) Do bloga dodałam już księgę gości:D Jaka ja ingelligent!!xD Byłam na koniach. Terenu jakoś nie było, bo dodali nam dwie początkujące :[ Tzn. jedna chyba już pare razy jeździła bo anglezowała(strój: rybaczk i dziewczęce sandałki xP) a druga była zupełnie pierwszy raz w siodle bo sama tak mówiła(rybaczki, bluzka na ramkach:P). Przed jazdą przyszłamwcześniej, bo chciałam pomóc ubierać,jak się okazało jednak koni nie było(wszystkie były w terenie już z dorosłymi jeźdzcami). Głaskałam więc colty(takie starsze np. roczne, dwu letnie źrebaki które jeszcze nie wożą jeźdzców). One mają takie ogrodzenie i mają taki drut tam powieszony,że kiedyś to było pod napięciem(no bez przesady nie zabije na miejscu ale czuć,że prąd przechodzi xP). Głaskałam je sobie a tu nagle "bum"-wszystkie równo odskoczyły a ja czułam takie kopnięcie w rękę. Chyba mnie prąd kopnął xP. No więc w końcu przyjechali z terenu i wsiadamy. Dostałam Bohuna. Największy koń ze stajni. Jedyny koń, z którego spadłam (bosko było :P). Nie mam do niego jednak urazu, ale często zdarza mu się bryknąć, wierzgnąć(i tak go lubię :P). No dobra wsiadam. Skaranie boskie z tymi jego strzemionami. Ma takie wielkie,ze tylko u niego muszę sobie podwijać, bo za krótkie nogi mam. Robie to chyba z 10 minut. Dziś pomagał mi taki facio, co na nim wcześniej jeździł:D Nie to,ze jestem jakaś nieumiejętna, ale ona ma jakieś takie pokombinowane...U innych koni umi(e)m sobie zrobić :D No dobra, jedziemy. na padok. Gorąco jak nic. Jedziemy przez las. NIe lubię przez las jechać, bo wtedy często obrywam z gałęzi xD Wjechaliśmy na padok. W stempie Bohun był nieznośny. Ciągle wierzgał łbem przez te muchy które ja tradycyjnie starałam się zabijać, lecz średnio mi to wychodziło...Ja rozumiem,żeby wierzgać łbem ale żeby gryźć mojego adidasa?:P Kłus. Bohun troche najeżdżał na konia przed sobą ale łatwo go wstrzymać było, więc w kłusie dobrze mi się jechało:D Raz Bohun mi się zatrzymał i facio kazał mi iśc na koniec:( Ale i tak potem byłam czwarta:D To była jedyna uwaga podczas tej jazdy powinnam być dumna xD Jazda jakaś taka krótka mi się wydawała...I byłoby naprawdę super gdyby nie te muchy :( I gdyby był galop bo zpoczątkującymi to nie za bardzo :P Pojechaliśmy przed stajnie. Poluźniłam popręg i podciągnęłam strzemiona Bohuńciowi(xD) i wprowadziłam go do boksu. Przez moją nieuwagę nadepnął mi na nogę!:( Ale i tak bolało tylko wtedy jak miał to kopyto na moim adidasie potem jak już oderwał to nic nie bolało. Nie myślcie sobie,że od razu złamałam nogę(xD). Bohun ma tendencje do stania sobie na czyjejś nodze(nie to co Gracja-Gracja lubi po kimś sobie przejść xD) i jakoś wszyscy do tej pory żyją. Próbowałam zdjąć mu siodło. Yyyyy...nie dało rady. On ma za ciężkie. Przyszła do mnie ta babka(na oko 20 lat) początkująca i się spytała,czy mi czasami nie pomóc. Zdjęła mi siodło i się zabrała za ogłowie(toć to chyba umiem sobie zrobić). Zdjęła trochę źle, ale jej pomogłam:D Chciałam zacierać go już, ale zaczął mi skubać siodło i musiałam najpierw odnieść siodło :[ Potem przyszłam i zatarłam go, założyłąm kantarek i wyskoczyłam z jego boksu.Dostałam zlecenie-nalać wody wszystkim koniom.Najchętniej to sama bym się z tego węża napiła no ale bez przesady, tam byli ludzie...:P Umówiłyśmy się na niedzielę na 11 znowu(może będzie tym razem teren...). Do domu miałyśmy kawał drogi a był taki upał...I musiałyśmy iść na pieszo bo nasz wspaniałomyślny tatuś wyjechał sobie do Finlandi. Kupiłyśmy sobie dwie wody mineralne z lodówki ale i tak było gorąco. ja to jednak mam szczęście mając taką głupią siostrę bo mijając dom naszego wujka zaczeła się drzeć "WUUUUUJEEEEK!!!" i chwilę potem wylądowałyśmy w ogródku, w cieniu przy stoliku ze szklankami zimnej coli i słodyczami xD Potem oczywiście wujek postanowił nas odwieść:D Dobrze,z ew domu jest klimatyzacja, bo ja bym dzisiaj nie wytrzymała xD Szybko pod prysznic i ziiiimna woda xP łoski też umyłam bo byłam spocona nawet na głowie xD Kończę już notkę, do następnego! papa!